27.02.2016

Rozdział 2.: Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta

   Po wyjściu Draco z przedziału Justine od razu poczuła się bardziej komfortowo i nieskrępowana jego obecnością nawiązała rozmowę z Blaisem, Pansy i Terencem. Jedynie Daphne nie uczestniczyła w konwersacji, obrzucając co chwila krytycznym wzrokiem nową uczennicę Hogwartu.
   Na zewnątrz panował mrok, kiedy Hogwart Express zatrzymał się na stacji Hogsmeade. Drzwi pociągu otworzyły się i na zewnątrz wylała się fala uczniów.  Justine, która wraz z pierwszorocznymi była jeszcze przed Ceremonią Przydziału, miała na sobie czarną szatę. Nie po raz pierwszy od zmiany szkoły zadała sobie pytanie, jaki herb będzie przyszyty do materiału jej mundurka szkolnego, jakie odznaczenie będzie nosiła na swojej piersi, jakie kolory będą ją otaczać przez ten rok nauki w Hogwarcie.
- Jus, trzymaj się mnie, to nie zginiesz. - usłyszała obok siebie słowa Blaise. Wywróciła oczami, lecz ruszyła za Zabinim, stwierdzając, że gdyby tego nie zrobiła, to chyba, jak to stwierdził wcześniej Draco - "zajebałaby się w akcji". Nagle dziewczyna usłyszała kilkanaście metrów od nich czyjś krzyk:
- Pirszoroczni za mną! Pirszoroczni za mną!
   Czerwona spojrzała w kierunku, z którego dobiegał głos i ujrzała mężczyznę o wzroście przekraczającym wszelkie normy dla zwykłego człowieka.
- Blaise? - pociągnęła swojego towarzysza za rękaw jego szkolnej szaty z zielono-srebrnymi ornamentami. - Kto to? - wskazała brodą w stronę mężczyzny, który nadal przywoływał do siebie pierwszoroczniaków. Blaise spojrzał w tamtą stronę.
- To Hagrid, nasz gajowy. Co roku zaprowadza pierwszaków do zamku.
- Ja nie powinnam tam iść?
- A jesteś pierwszakiem? - Diabeł uniósł brew.
- No w pewnym sensie...
- Kobieto, przecież ty jesteś w siódmej klasie.
- Ale jestem nowa, więc w tej szkole jakby pierwszoroczna..
- Oj chodź.. - rzucił Blaise, ruszając w stronę, w którą zmierzali inni uczniowie.
- No ale..
- Żadnego ale, idziesz ze mną. - Zabini uśmiechnął się lekko, złapał za rękę i pociągnął za sobą. Zaprowadził ją w stronę wozów czekających na przewiezienie uczniów do ich ukochanej i wyczekiwanej przez te dwa miesiące wakacji szkoły. Widziała, jak uczniowie wsiadają do nich, a one odrywają się od ziemii i lecą w kierunku, gdzie w oddali majaczyły zamkowe wierze. "One latają same.." - pomyślała i razem z Blaisem podeszła do powozu, przy którym stała reszta osób zapoznanych przez nią w Hogwarcie. Włącznie z Draco, który wykonywał w powietrzu jakiś bliżej nieokreślony ruch ręką. Miał otwartą dłoń, którą podnosił i opuszczał, podnosił i opuszczał, wpatrując się przy tym w jakiś martwy punkt w powietrzu.
- Co ty robisz? - ciekawość zwyciężyła i Justine odezwała się do blondyna. Malfoy zaprzestał tej dziwnej czynności i spojrzał na nią jak na wariatkę.
- Głaszczę testrala. - odpowiedział tonem, jakby to było takie oczywiste, jak dwa razy dwa równa się cztery.
- Ale tu nic nie ma... - powiedziała Jus powoli, badając wzrokiem miejsce, gdzie Smok rzekomo widział jakieś stworzenie.
- A co ty myślisz, że te wozy latają same? - zapytał blondyn z radosnymi iskierkami w oczach. Jego mina jednak wyrażała coś w rodzaju kpiny. Po chwili zaśmiał się.
 Draco doskonale wiedział, że czerwonowłosa ma prawo nie widzieć tego stworzenia, ale miał ubaw z żartowania sobie z niej.
- Noo tak, myślałam, że są zaczarowane. - wyjaśniła Jus, czując, że i tak jest na przegranej pozycji i Draco zaraz ją poniży jeszcze bardziej. On jednak wywrócił oczami i powiedział tylko:
- Ciągną je testrale. Nie widzisz ich?
   Jus już otworzyła usta, żeby zaprzeczyć, lecz powstrzymała się. Draco pewnie robi sobie z niej żarty, a ona głupia pozwala mu na to. Zanim zdążyła przemyśleć swoją odpowiedź, odezwała się Pansy:
- Draco, daruj sobie. Nie każdy widzi testrale. Dobrze o tym wiesz. Ty jeszcze rok temu też nie mogłeś ich oglądać. - powiedziała, po czym zwróciła się do Czerwonej - Widziałaś kiedyś, jak ktoś umiera?
   Justine pokręciła głową w niemej odpowiedzi na to bezpośrednie pytanie.
- To dlatego ich nie widzisz. - odpowiedziała brunetka. - Testrale widzą tylko ci, którzy widzieli czyjąś śmierć.
- Wy wszyscy je widzicie? - spytała Jus, przebiegając wzrokiem po towarzyszach.
- Uczestniczyliśmy w bitwie o Hogwart.. - odpowiedziała Pans głosem pełnym smutku, po czym wsiadła do powozu, tym samym zamykając dyskusję. Wspomnienie bitwy dla nikogo nie było przyjemne. Nawet jeśli się w trakcie uciekło. I tak zdążyła zobaczyć wystarczająco trupów.
   Za brunetką do wozu wsiadła reszta. Blaise przepuścił Czerwoną, po czym zapakował się do środka, zajmując miejsce obok niej. Podróż do Hogwartu minęła Justine na milczeniu i słuchaniu rozmowy Ślizgonów głównie na mało interesujące ją tematy dotyczące osób, których nie znała. Greengrass ciągle rzucała Czerwonej nieprzyjemne spojrzenia. Irytowało ją to, że Justine wzbudza zainteresowanie innych uczniów, zwłaszcza tej męskiej części, z powodu tego, że jest tutaj nowa. Dodatkowo rzucał sie w oczy jej kolor włosów. Nie sposób jej nie zauważyć. I było jeszcze coś, co ogromnie wkurzało Daphne: Justine, nie ma co ukrywać, do najbrzydszych nie należała i Daphne postrzegała ją jako rywalkę. Od razu wyszła z założenia, że Czerwona będzie chciała wyrwać tutaj jakiegoś chłopaka, a nie wiedziała nawet, że we Francji, w pewnej miejscowości mieszka chłopak, który jest zakochany w Jus i tęskni za nią. Chłopak, z którym panna Morgan była przed jej wyjazdem. Chłopak, który nadal nim pozostał. Oboje zakochani zgodnie stwierdzili, że postarają się pokonać odległość. Jeżeli to prawdziwa miłość, to przetrwa ona wszystko.
   W końcu, po kilku minutach jazdy, znaleźli się na miejscu.  Podekscytowani uczniowie wysiadali szybko z powozów, by jak najprędzej dostać się do środka. Każdy nie mógł już się doczekać, aż wróci do tej wspaniałej szkoły. I nieważne dla nich było to, że muszą powtarzać rok przez II Bitwę o Hogwart, która odbyła się na wiosnę. Zadziwiające było to, że w tak krótkim czasie udało się odbudować takie piękno, jakim był ten zamek jeszcze przed wojną. Teraz praktycznie nie różnił się on niczym od jego wcześniejszej wersji. Wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej zachwycał swoim majestatem oraz historią, jaką skrywały w sobie te mury.
   Jus rozejrzała się dookoła. Wszędzie widziała zadowolonych i radosnych uczniów. Pierwszaki byli zdenerwowani, ale i podekscytowani zarazem. A ona czuła się zagubiona. Jednak jej wątpliwości rozwiały się z chwilą, kiedy spojrzała na zamek. Gdy tylko nań spojrzała, czuła magię bijącą od tego budynku.
Zastanawiała się, jakim cudem nie trafiła tutaj wcześniej. Beauxbatons przy Hogwarcie się chowało. Jus z podziwem patrzyła na piękne, majestetyczne i wzbudzające zachwyt mury zamkowe. Tak się wzbraniała przed przeprowadzką, przed zmianą szkoły, ale gdy tylko zobaczyła zamek, zmieniła zdanie. Chciała na zawsze zapamiętać to miejsce.
- Te, Czerwona, zamierzasz tu sterczeć całą noc? - Usłyszała obok głos Dracona. Otrząsnęła się z zachwytu, lecz nie zaszczyciła blondyna ani jednym spojrzeniem czy słowem, na które Smok tak liczył, szukając zaczepki u nowej uczennicy.
- Robi wrażenie, nie? - Blaise stał obok niej i również przyglądał się zamkowi. Justine nie była w stanie powiedzieć ani słowa, więc tylko pokiwała głową.
- Chodź, jak wejdziesz do środka, to dopiero zobaczysz, co to prawdziwa magia. - Diabeł złapał jej dłoń i zaczął ciągnąć w stronę wejścia, przepychając się przez tłum uczniów.
- Normalnie zwali cię z nóg, jak to wszystko zobaczysz. Sufit w Wielkiej Sali, ruchome schody, pomniki, zbroje, duchy... - Blaise gadał jak najęty, a Jus z zainteresowaniem słuchała jego opowieści o swojej nowej szkole.
   W końcu udało im się dostać do głównego wejścia i znaleźli się w Sali Wejściowej. Justine zaparło dech w piersiach. Wszystko było piękne i zachwycające. Zamek urządzony był w tajemniczym klimacie, nie to co jasne korytarze i klasy Beauxbatons.
- Tu jest... obłędnie. - wykrztusiła i zerknęła. Chłopak odwzajemnił uśmiech, przyglądając jej się z lekkim rozbawieniem. Sam nie zapomniał, jakie wrażenie wywarło na nim to miejsce, kiedy po raz pierwszy przekroczył próg Hogwartu. Zabini uśmiechnął się do nowej, a ta odwzajemniła uśmiech.
- To dopiero Sala Wejściowa. Oczy wyjdą ci na wierzch, jak wejdziesz do Wielkiej Sali. - stwierdził i pociągnął dziewczynę dalej.
   I wiele się nie pomylił. Gdy Justine weszła do środka, to, co ujrzała, było nie do opisania. Cztery stoły, przy których siedzieli uczniowie w szatach o tych samych barwach. Przy piątym siedzieli nauczyciele, mając oko na całą społeczność szkolną. A sufit... Sufit był cudowny.
- Chodź, jeszcze się napatrzysz. - zasmiała się Diabeł i pociągnął nową w stronę stołu Slytherinu, gdzie wszyscy uczniowie mieli zielono-srebrne dodatki oraz herb z wężem wyszyty na piersi. Usiadł obok Terence'a i posadził Jus obok siebe, tak, że siedziała na przeciw Pansy. Obok zielonookiej siedział Draco, a dalej jego jakże wspaniała dziewczyna, która nie szczęziła Czerwonej nienawistnych spojrzeń od czasu do czasu.
- Czerwona, coś mnie ominęło? Nie przypominam sobie, żeby była już ceremonia przydziału i żebyś trafiła do Slytherinu. - odezwał się Draco, świdrując ją tym swoim spojrzeniem. Wpatrywał się w nią z ciekawością oraz lekkim rozbawieniem, ponieważ nadal miał w pamięci scenę w przedziale. Ale w jego spojrzeniu czaiło się coś jeszcze.. Coś, co Justine odczytała jako wyzwanie. Już pojęła, że będzie miała tutaj z Malfoyem ciężki żywot.
- Bo nie było. - wycedziła przez zęby.
- To czemu tutaj siedzisz? - uniósł brew w tym swoim malfoyowskim stylu.
- Przeszkadza ci to? - spytała Jus, odwzajemniając hardo jego spojrzenie. Chłopak kiwnął lekko głową.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. - rzucił.
- Właśnie dlatego tutaj siedzę. - odpowiedziała, odwracając głowę w stronę stołu nauczycielskiego, tym samym dając Draconowi do zrozumienia, że kończy z nim tę dyskusję. Pansy posłała blond-przyjacielowi karcące spojrzenie, a Blaise pokręcił głową z dezaprobatą.
   Po jakimś czasie do sali weszli już wszyscy uczniowie i zajęli swoje miejsca. W powietrzu unosił się wesoły gwar rozmów, który ucich, gdy dyrektor szkoły, profesor Dumbledore, wstał i rozpoczął przemowę. Po jego dość krótkiej mowie, miejsce na środku podestu zajęła profesor McGonagall, trzymająca w dłoni kawałek pergaminu, będący listą nowych uczniów. Stanęła obok stołka, na którym leżała Tiara Przydziału i zaczęła kolejno wywoływać pierwszoroczniaków. Kiedy ostatnia osoba z tej wystraszonej i zarazem podekscytowanej grupy jedenastolatków została przydzielona do swojego domu, prfesor McGonagall oznajmiła całej szkole, zwracając się przede wszystkim do uczniów, którzy byli na siódmym, ostatnim roku nauki w Hogwarcie:
- Dziś do grona naszych uczniów klas siódmych dołączy nowa uczennica. Została przepisana z Beauxbatons do Hogwartu w wyniku przeprowadzki do Anglii. Proszę o życzliwe przyjęcie nowej uczennicy oraz oprowadzenie jej po szkole prefektów, do których domu trafi. - kobieta spojrzała na pergamin. - Justine Elphame Morgan! - wyczytała, a Czerwona poczuła, jak żołądek zacisnął jej się ze zdenerwowania i stresu. Elphame.. nigdy nikt nie używał jej drugiego imieniu. No może z wyjątkiem matki, która miała do tego jedyne prawo. Justine nie lubiła, gdy ktoś zwracał się do niej jej drugim imieniem, ten przywilej posiadała tylko jej mama.
   Kiedy wstała, poczuła na sobie wzrok niemalże wszystkich obecnych w Wielkiej Sali. Zaraz po tym rozległy się szepty: "Ona trzyma ze Ślizgonami...", "Ciekawe, gdzie trafi..", "Ona ma czerwone włosy...", "Już zakumplowała się z Malfoy'em i jego świtą..."
   Jus starała się nie słuchać komentarzy, które napływały do jej uszu ze wszystkich stron. Na drżących nogach podeszła do stołeczka i usiadła na nim. Profesor McGonagall położyła na jej głowie Tiarę, po czym w głowie Jus rozległ się przepełniony ogromną mądrością i pewnością siebie głos:
- Justine Elphame Morgan! No proszę! Pół Gryfonka, pół Ślizgonka! Tak, doskonale pamiętam twoich rodziców. Claudia i Thomas, matka w Gryffindorze, ojciec w Slytherinie. Niezła mieszanka z ciebie wyszła.. - Justine była pod wrażeniem wiedzy Tiary na temat życia osobiestego jej oraz jej rodziców. I, rzeczywiście, tak jak powiedziała Tiara, Justine była mieszanką charakterów swojej matki i ojca.
- Do którego domu by przydzielić ten gryfońsko-ślizgoński charakterek..? - zastanawiała się Tiara, a dla Justine czas siedzenia na tym stołku, na oczach całej szkoły, wydawał się wecznością. - Odważna i lojalna, pewna siebie, sprytna i przebiegła. Zadziorna. Właśnie taka jesteś. Jak myślisz, gdzie pasujesz bardziej? - zapytała Tiara i nie dając jej szans na jakąkolwiek odpowiedź, wrzasnęła: SLYTHERIN!
   Przy stole zielono-srebrnych rozległy się oklaski oraz krzyki zadowolenia. Justine odetchnęła z ulgą, że już po wszystkim i może nareszcie zejść z pola widzenia wszystkich obecnych. Wróciła na swoje poprzednie miejsce obok Blaise i przyjęła gratulacje za trafienie do Slytherinu. Gratulowali jej zarówno osoby, które zapoznała w przedziale, jak i te, których nie znała. Przedstawiali się, lecz imiona szybko wylatywały jej z głowy, gdyż za bardzo była zajęta próbami rozszyfowania tajemniczego i nieprzeniknionego spojrzenia stalowych tęczówek Dracona, które cały czas czuła na sobie.

Kolacja minęła Justine głównie na rozmowie z Blaisem, Pansy oraz Terencem. Daphne, zbyt zajęta rzucaniem niechętnych spojrzeń na czerwonowłosą, która ewidentnie co chwila spoglądała na blondyna, nie zauważyła nawet, że jej chłopak robi zupełnie to samo w kierunku nowej uczennicy, co wkurzyłoby ją jeszcze bardziej.
   Po posiłku nadszedł czas do pójścia do swoich dormitoriów.
- Za mną pierwszoroczni! - zawołał Draco w kierunku najmłodszych Ślizgonów siedzących przy ich stole. Kiedy zaczęli się podnosić i stanęli w grupce obok niego, on zwrócił się do Justine rozkazującym tonem:
- Morgan, ty też.
- Nie dzięki, sama trafię. - odpowiedziała, wstając z miejsca.
- Mam się tobą zająć i zapoznać z zamkiem. - wycedził. Nie sądził, że ta dziewczyna będzie stawiała taki opór.
- Już ci powiedziałam: sama się sobą zajmę. - rzuciła, idąc w kierunku wyjścia.
- Aleś ty uparta.. - Smok wywrócił oczami i ruszył za nią, dając ręką znać pierwszoroczniakom, że mają iść za nim.
- Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta, Malfoy. Zapamiętaj to sobie. - odpowiedziała, nawet na niego nie patrząc. Chłopak wyrównał z nią krok i zerknął na nią. W jej oczach widać było upór i chęć zrobienia wszystkiego po swojemu. Zatrzymał się tak gwałtownie, że kilka idących za nim pierwszaków o mało na niego nie wpadło. Z lekka poirytowany złapał Justine za przegub ręki, zmuszając ją do tego, żeby również się zatrzymała. Zaskoczona gwałtownym szarpnięciem do tyłu, odwróciła się, a gdy ujrzała tego przyczynę, w jej oczach pojawiła się złość. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, lecz Draco ją ubiegł:
- Słuchaj, może myślisz, że robię to z przyjemności, ale prawda jest taka, że to McGonagall kazała mi się tobą zająć. Więc nie stawiaj oporu i daj się grzecznie zaprowadzić do dormitorium.
   Jus wyrwała rękę z jego uścisku i odgarnęła z twarzy kosmyk czerwonych włosów, który opadł jej na oczy, gdy tak gwałtownie i brutalnie została zatrzymana i szarpnięta do tyłu, by się odwróciła. Już mu chciała pocisnąć, gdy przypomniała sobie słowa profesor McGonagall. Rozejrzała się. Ujrzała plątaninę korytarzy i ruchomych schodów. A jesli się zgubi?
- Prowadź. - rzuciła i odwróciła się do niego tyłem, przez co nie ujrzała nikłego uśmiechu triumfu, jaki pojawił się na twarzy Ślizgona. Blondyn wyminął ją i zaprowadził grupkę swoich podopicznych do pokoju wspólnego Slytherinu, podał hasło, następnie zaprowadził ich do swoich dormitoriów. Na sam koniec zostawił sobie Justine.
- Ty masz dormitorium razem z innymi dziewczynami z naszej klasy. Po lewej stronie, na samej górze. Pansy, Daphne i reszta powinny już tam być. Zmykaj. - rzucił, odwrócił się na pięcie i zniknął w dormitorium chłopców. Justine westchnęła i poszła zgodnie z jego wskazówkami. W środku rzeczywiście siedziały już dziewczyny. Poznała tam Lydię, która siedziała na łóżku razem z Daphne śmiejąc się tylko ze znanych im tematów. "Aha, psiapsióły. Jebane plastik-fantastik" - pomyślała Jus niechętnie. Następnie poznała jeszcze Claudię, która cichutko siedziała na swoim łóżku pogrążona w lekturze. Taka szara myszka.
   Pansy wszystko jej wytłumaczyła, po czym oznajmiła, że idzie spać, bo uczta późno się skończyła, a jutro od rana są zajęcia.
- Właśnie.. a plan lekcji? - zapytała Jus, rozglądajac się po dormitorium.
- Jest na twojej szafce nooocnej.. - odpowiedziała zielonooka, ziewając.
   Czerwonowłosa spojrzała we wskazanym kierunku i rzeczywiście ujrzała tam kawałek pergaminu z rozpisanym planem zajęć, po czym spakowała książki potrzebne jutro. Gdy szykowała się do spania, przez przypadek usłyszała rozmowę Daphne i Lydii. Zerknęła na Pansy i zauważyła, że ona również przysłuchuje się tym dwóm laluniom, które siedziały na łóżku Greengrass zasłonięte kotarami. Szkoda tylko, że zapomniały rzucić zaklęcie wyciszające, żeby ich nie było słychać...
- Daphne.. uważaj lepiej na tą nową.. - odezała się Lydia.
- Weź mi o niej nie przypominaj. - rzuciła ze złością Greengrass. Justine i Pansy nadstawiły uszu, natomiast Claudia niezwruszona siedziała na swoim łóżku pogrążona w lekturze.
- Widziałaś co było na stołówce? - zapytała psiapsióła Daphne, a Pansy spojrzała na Czerwoną z niemym pytaniem w oczach: "A co było na stołówce?". Justine jedynie wzruszyła ramionami, nie mając pojęcia, o co im chodzi.
- Powyrywam jej te czerwone kudły, jak tylko wejdzie mi w drogę. - odezwała się dziewczyna Malfoya głosem pełnym nienawiści, co niezmiernie zdenerwowało Jus. Jednym szybkim ruchem rozsunęła kotary.
- Co ty kurwa robisz?! - Greengrass poderwała się z łóżka i wyjęła różdżkę.
- Mama cię nie nauczyła, że nieładnie obgadywać innych?!
- Nie podsłuchuj ty pieprzona mendo!
- Czego ty ode mnie chcesz, dziewczyno?!
- Po prostu cię nie trawię! Wynoś się stąd! Nikt cię tu nie chce! - wykrzyczała Greengrass i rzuciła na Czerwoną zaklecie odpychające. Pod wpływem Expulso Justine znalazła się nagle na drugim końcu dormitorium i z impetem uderzyła w ścianę. Z cichym stęknięciem wyprostowała się i wyjęła swoją różdżkę. Następne słowa Daphne jeszcze gorzej zdenerwowały Jus:
- Z tymi swoimi czerwonymi kudłami bardziej pasujesz do Gryffindoru niż do Slytherinu. - zakpiła. - Uważaj, żebyś się któregoś razu nie obudziła bez swojej pięknej fryzurki na głowie. - dodała szyderczo, a Justine zacisnęła palce na różdżce.
- Czyli o przynależności do domów decyduje kolor włosów? W takim razie masz, ty głupia małpo! - krzyknęła i zmieniła kolor włosów Daphne na... zielony.
- Rodowita Ślizgonka, nie ma co. - zakpiła i wściekła opuściła pomieszczenie. Gdy szła, kątem oka zauważyła, że z sąsiednich dormitoriów wyglądają zaciekawieni i rozbawieni mieszkańcy, chcący dowiedzieć się, co za afera już się rozkręca. Każdy chciał być w posiadaniu jak najświeższych plotek.
   Gdy Justine opuszczała pokój wspólny Ślizgonów, w lochach rozległ się przeraźliwy krzyk Daphne, która właśnie przejrzała się w lusterku. Jak burza wypadła z dormitorium, tym samym wywołując śmiech wśród gapiów swoim kolorem włosów.
- Gdzie ona poszła?! - wściekła zapytała zbiorowisko, wśród których był także jej chłopak z twarzą wykrzywioną w grymasie kpiny, rozbawienia, ale i jednocześnie podziwu dla wyczynu Czerwonej.
   Kilkoro obecnych wskazało Daphne kierunek, w którym udała się Jus. Greengrass szybkim krokiem przemierzyła pokój wspólny i wypadła na korytarz. Nie zdążyła zauważyć swojej rywalki, która dosłownie przed sekundą zniknęła za zakrętem. W oddali zauważyła, że Filch już patroluje korytarze, więc czym prędzej weszła z powrotem.
- I co? Dopadłaś ją? - zapytała podekscytowana Lydia, która dołączyła do grona ciekawskich gapiów czekających na nową sensację.
- Nie.. ale Filch już łazi, więc pewnie zarobi szlaban. - powiedziała z satysfakcją. - I to pierwszego dnia szkoły. - dodała z nieskrywanym zadowoleniem i weszła do dormitorium. Zaraz za nią za drzwiami zniknęła Lydia, po czym reszta zbiorowiska również zaczęła się rozchodzić. Pozostał tylko jeden blondyn, który, nie zastanawiajac sie zbytnio, wyszedł z pokoju wspólnego i ruszył w poszukiwaniu czerwonowłosej.

***

Witam Was serdecznie :)
Myślę, że osoby, które czytały tego bloga wcześniej, tylko że pod innym adresem, zauważyły, że początkowe rozdziały nie różnią się mocno od tamtych. Aczkolwiek modyfikuję je tylko trochę, nie każdą zmianę da się wychwycić. Ale..
Jeszcze tylko jeden taki rozdział, a kolejny będzie zawierał już nowe wydarzenia, nowe wątki i nowe sytuacje :)
Chciałam Was też zaprosić do zapisywania się w zakładce "Informowani" jeśli chcecie, bym powiadomiała Was o nowych notkach na blogu. Aczkolwiek myślę, że najprostszym dla Was rozwiązaniem będzie zaobserwowanie go :)
Dodatkowo zachęcam też do odwiedzenia zakładki "Występują", gdzie można przeczytać krótką charakterystykę bohaterów oraz obejrzeć ich zdjęcia.
I na koniec zapraszam do zakładki "Zapytaj Bohatera" :)
Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego Miśki :*
/Annabeth

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ;) 


20 komentarzy:

  1. Uhu, ciekawa akcja! Uwielbiam takie złe dziewczyny, z dziwnym kolorem włosów :) A ten czerwony kolor będzie miał jakieś większe znaczenie później, czy to tylko taka oznaka zbuntowanej? Ugh, i znowu musiałam czytać rozdział i nie wiedzieć co napisać. Piszesz beautiful tylko błędy, błędy, błędy... Warto by poczytać o odmianie imion i zapisie dialogów. W Worldzie powinno Ci się podkreślać, że źle zapisane imię :) Malfoy'a, nie Malfoya :) Takie moje tylko sugestie :) Kto gra Justine?
    Pierwsza jestem? :D
    Pozdrawiam,
    PomyLuna xoxo ;*
    maddieravenclaw.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż.. z początku kolor włosów Justine miał po prostu yć oryginalny, zwracający uwagę, ale myślę nad nadaniem mu głębszego znaczenia, choć to jeszcze nie jest pewne :)
      Nad błędami będę pracować, by unikać ich oraz nie popełniać.
      Na zdjęciu opisującym Justine jest bodajże Demi Lovato, ale to nie konkretnie ona gra Justine, to jest tylko zdjęcie, które ma przybliżyć Wam jej wygląd. Dlatego też nie patrzcie na pozostałe zdjęcia Demi, ponieważ mi się osobiście nie podobają, jedynie to skradło moje serce :)
      Również pozdrawiam :*
      /Annabeth

      Usuń
  2. Hejka! Rozdział świetny ;) Widać, że wkładasz dużo serca w to co robisz i genialnie Ci to wychodzi :D Oby tak dalej! Niech wena będzie z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, dziękuję ślicznie :*
      Pozdrawiam i zapraszam na kolejny, który ukaze się jeszcze dziś, lub jutro :)

      Usuń
  3. Masz nieziemski talent. Czekam na więcej akcji, a afera z przefarbowaniem Greengrass po prostu złoto, chociaż ja tej baby tak nie trawię że aż żałuję że w twojej wersji nie wącha zielska od spodu. Niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak mi miło przez Twoje słowa :)
      Tak na marginesie, to tez jej nie trawię, no ale cóz.. jest nam na razie potrzebna ;)
      Dziękuję i pozdrawiam.
      /Annabeth

      Usuń
  4. Świetny rozdział,a Greengrass dobrze tak w tych włosach, denerwuje mnie ona...
    nie trzymaj mnie długo w niepewności co się stanie i dodaj jak najszybciej kolejny rozdział^^
    aaaa i weny :)
    ~gwiazdeczka ☆

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Coś czuję, że Greengrass denerwuje wszystkich i raczej nikt do niej nie pała sympatią :D
      Kolejny jeszcze dziś bądź najpóźniej jutro :)
      Dziękuję i pozdrawiam :*
      /Annabeth

      Usuń
  5. Malfoy pobiegł za Czerwoną nieźle xdd mam nadzieje że później coś z tego będzie :P Także ten tego ten... Rozdział ogółem świetny :D czekam na nexta i życzę duuuuuużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa :)
      Następny już wkrótce ;)
      /Annabeth

      Usuń
  6. Super rozdział 😊
    Weny i czekam na nexta
    Pozdrawiam RosalieIris

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie :*
      Również pozdrawiam
      /Annabeth

      Usuń
  7. Super, że wróciłaś! Fantastyczny rozdział, ale jako że komentowałam go już na starym blogu, to nie będę się rozpisywać. ;) Nie mogę się doczekać następnego! :D

    Pozdrawiam cieplutko! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :*
      Wiem, że byłaś ze mną na poprzednim blogu i mam nadzieję, że zostaniesz tutaj :)
      Jak już wspomniałam, następny rozdział będzie jeszcze z tej "starszej wersji" ale kolejny będzie już zupełnie czymś nowym! :)
      Również pozdrawiam :*
      /Annabeth

      Usuń
  8. Po prostu GENIALNE! A w szczególności fragment dotyczący przydzielania do domów na podstawie koloru włosów. Ciekawa jestem czy Filch złapie Jus i Draco.
    Wennyy życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie :*
      Zapraszam na kolejną notkę ;)
      Pozdrawiam
      /Annabeth

      Usuń
  9. Kolejny rozdział nadrobiony i kolejny uśmiech na mojej twarzy :) Podtrzymujesz poziom!
    Twoje postacie naprawdę mi się podobają, zwłaszcza Draco. Dużo osób lubi przesadzać, jeśli chodzi o agresję i arogancję. Twój Draco, mimo że bardzo pewny siebie i typowo "ślizgonowaty", ma w sobie coś nieznośnie fajnego :) Jest zabawny na swój uwielbiany przez wszystkich sposób, ma w sobie o wiele więcej, niż inni by tego oczekiwali i jest przy tym prawdziwym Malfoyem ;) Widzę w nim książkowego/filmowego Dracona, ale twój wkład też daje się we znaki i muszę przyznać, że ta mieszanka mi się bardzo podoba <3 Co do Justine, to też muszę sypnąć komplementami. Nie wiem, czy zrobiłaś to świadomie, ale kiedy czyta się jej dialogi i opisy, to naprawdę da się odczuć, że dorastała we Francji. Ma w sobie dużo z damy, ale i też Francuskiej zadziorności i pewności siebie, ogólnie bardzo fajna postać. Resztę postaci też przedstawiłaś cudownie, ale jak na razie nie chcę wdawać się w szczegóły, bo do tej pory nie wiem wystarczająco o ich charakterach :)
    Przejdźmy dalej... Piszesz tak lekko, bardzo przyjemnie czyta się twoje rozdziały, nie robisz błędów. Jak dotąd dostrzegłam kilka literówek, ale ja robię ich masę ;p Twój styl jest po prostu cudowny! Naprawdę masz talent :)
    Weny kochana!

    ~Panna Potter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że moje opowiadanie wywołuje u Ciebie uśmiech :)
      Powiem Ci szczerze, że to właśnie postać Draco była dla mnie największym wyzwaniem, nie wiedziałam, czy podołam w przedstawieniu go takim, jaki powinien być :)
      Nie, to na pewno nie było świadome. Nawet o tym nie pomyślałam, ale cieszę się w takim razie z tego efektu :)
      Dziękuję serdecznie i pozdrawiam :*

      Usuń
  10. Z przyjemnością będę czytać o przepychankach dwóch ślizgonek. Z takimi dziewczynami się po prostu nie zadziera ;)
    Cudowne opisy i naturalnie pasujące do bohaterów dialogi. Cudo!

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja z przyjemnością będę je pisac, o ile czerwonowłosa będzie w nich wygrywac :D dokładnie tak, nie z temperamentną Justine! :D haha
      Dziękuję za miłe słowa i również pozdrawiam :*
      /Elphame

      Usuń

Lydia Land of Grafic